Od Czchowa do Połańca łódką flisacką

13.06.2007 w godzinach porannych rozpoczęliśmy w Czchowie poniżej zapory dalszy spływ Dunajcem. Mijaliśmy nieczynną przystań spływu Czchów – Zakliczyn, przeprawę promową i wielu wędkarzy którzy bardzo chętnie rozmawiali z nami. W Biskupicach na umówionym miejscu. 13.06.2007 w godzinach porannych rozpoczęliśmy w Czchowie poniżej zapory dalszy spływ Dunajcem. Mijaliśmy nieczynną przystań spływu Czchów – Zakliczyn, przeprawę promową i wielu wędkarzy którzy bardzo chętnie rozmawiali z nami. W Biskupicach na umówionym miejscu spotkaliśmy się fotografem Polskiej Agencji Prasowej, następnie w Zakliczynie pod mostem do łodzi wsiadła P. Marta Paluch dziennikarz Gazety Krakowskiej.Po otrzymaniu potrzebnych informacji na Posterunku Policji w Zakliczynie popłynęliśmy w dalszą drogę, mijając dwa progi wodne w Łukanowicach i Ostrowie – łódka nie była rozwiązywana. Na obiad zatrzymaliśmy się w Zajeździe Dunajec. Tego dnia łódkę wyciągnęliśmy w Bobrowniach na przewozie nieczynnym, w tym pomagała nam młodzież z okolicznych wsi mile spędzając czas nad Dunajcem. Na około godzinny postój zmusił nas deszcz, chcąc nadrobić stracony czas wodę Dunajca opuściliśmy o 2030. Na nocleg udaliśmy się do Radgoszczy.

14.06.2007 w upalnym słońcu płynęliśmy ostatnie kilometry Dunajca, mijając dwa promy przewozowe i na trzecim zakończyliśmy nasz etap w Opatowcu w miejscu połączenia Dunajca z Wisłą ( jest to 161 km Wisły). Z pracownikami promów mieliśmy wspólne tematy, dotyczy uprawnień i przeprowadzanie kontrolę prze Żeglugę z Krakowa. Na ostatnim z promów dowiedzieliśmy się że to ich firma miała budować prom pod Trzema Koronami. Przed godziną 1500 odwiedziliśmy Wójta Urzędu Gminy Opatowiec. Dzięki gościnności wspomnianej firmy zostaliśmy zapoznani z szefami RZGW w Opatowcu i tam zakwaterowani w pokojach gościnnych. Tutaj łódź nasza pierwszy raz nie była rozwiązywana i wyciągana z wody, przywiązana była do promu. Tak znaleźliśmy się w woj. Świętokrzyskim. Wieczorem mile spędzaliśmy czas przy ognisku, nie brakowało wyczynów sprawnościowych co do przepłynięcia z lewego brzegu Wisły na prawy brzeg Dunajca przy użyciu wiosła.

Wczesnym rankiem 15.06.2007 ruszyliśmy w dalszą drogę do Połańca aby również skorzystać z pomocy i gościnności obsługi promu ( te same osoby obsługują prom w Połańcu co w Opatowcu). Od tego miejsca widoki się zmieniły, wysokie wały po obu stronach rzeki, drzewa, zarośla, brak możliwości dojechania samochodem do brzegu Na tej trasie też mijaliśmy prom, kilku wędkarzy, ludzi na wałach i moście w Szczucinie. Po prawej stronie Wisły przekroczyliśmy granicę woj. małopolskiego z podkarpackim. Miejscami silny wiatr w „plecy” pomagał nam w ucieczce przed burzą – udało się. Po drodze mijaliśmy barki z piaskiem, żwirownie, porzucone barki po powodzi 1997r. wyrzucone na wał przez wodę a także łany dojrzałego zboża. Przyjemność pływania sprawia, że czas szybko leci i flisacy-rolnicy zaczynają martwić się, czy wyrobią się do żniwa w domu. Cały ostatni odcinek Stanisław Janczy Spodbrzysku zażywał naturalnego hydromasażu stóp w Wiśle przed weselem swojego brata 16.06.2007. Połaniec jest na 221 km Wisły. Łódka nasz następny raz „nocowała” na Wiśle cumując do promu. Przez te dni pływali Stanisław Chmiel, Stanisław Janczy Duch i Stanisław Janczy Spodbrzysku. Tutaj na wieczór na podmianę przyjechał Prezes Jan Sienkiewicz i Stanisław Sproch Gałuska –Długi.